Postautor: sibelius » 04 maja 2020, 18:15
Dzień dobry.
Od ostatniego wpisu nieduże zmiany.
Stan rybny się ustabilizował do czterech lśniącooczek i całej reszty, natomiast roślinnie to się robi kryniarnio-peliarium. Mini pelia jest wszędzie, wygrywając walkę i z mchami, i z subwasertangiem. Po zmianie świetlówki z żółtej na białą już się ładnie nie rozkłada na boki, tylko rośnie w górę i wszerz, dusząc to, co pod spodem. Miałem chętnego na nadmiar, ale się napatoczyło sami wiecie co, i psinco. Może za jakiś miesiąc, jak tłumy się uspokoją, siądę i zrobię porządną przycinkę, bo na razie to tylko rotale pochlastałem.
Zastanawiam się nad inwestycją w ryby i prosiłbym o radę. Czy ryzykować jeszcze raz lśniącooczki, wrócić do borneanek czy spróbować czegoś innego? Podobają mi się ryżanki, ale siostra jest przeciwna, bo brzydkie. Gustuję w malutkich rybach, nieagresywnych i nieżrących krewetek, więc wybór ograniczony.
-
Załączniki
-

-
